Orion 2024 – rejs do Szkocji na 95-lecie klubu
Na 80-lecie JKM Gryf mahoniowy oldtimer popłynął do francuskiego Bolougne sur de Mer,
5 lat później – do Bergen i Lerwick.
Jubileusz 90-lecia klubu na Orionie świętowano w…… Edynburgu.
Dla uczczenia 95- lecia macierzystego klubu także popłynął daleko.…

s/y Orion : rejs 95-lecia JKM Gryf
W 2024 roku dla uczczenia 95-lecia powstania JKM Gryf – s/y Orion, jeden z najstarszych jachtów w Polsce (rok budowy 1936) popłynął do Kanału Kaledońskiego.
Arcyciekawy pomysł, by pełnomorskim jachtem wyruszyć w góry, został zrealizowany na jachcie s/y Orion przez kapitana Zbigniewa Witbrota wraz z załogą.
Wprawdzie pływanie na drogach śródlądowych w śluzach i kanałach różni się od żeglugi morskiej, jednak Kanał Kaledoński umożliwia przepłynięcie z Morza Północnego na Morze Irlandzkie. Aby tego dokonać, trzeba najpierw dopłynąć do brzegów Szkocji. Wyruszając z Gdyni mamy do pokonania spory dystans przez interesujące akweny – i to już jest żeglarstwo!
7 lipca 2024 roku – wypłynięcie z Gdyni
Zaokrętowano: kpt. Zbigniew Witbrot, Leszek Markiewicz, Renata Loska, Waldemar Sypniewski, Jerzy Susmend, Krzysztof Stasiak.
Na Bałtyku przeważały wiatry przeciwne i słabe. Często z powodu sąsiedztwa torów wodnych trzeba było wspomagać żagle pracą silnika.
Celem pierwszego etapu był norweski port Egersund.
Wybór nieprzypadkowy. Korzystne położenie portu jako startu dawało możliwość przeskoku przez Skagerrak do Mooray Firth i wejścia do Inverness. Jednocześnie dla Oriona był to nowy, wcześniej nie odwiedzany port. Ale nie w jednym przelocie…
Po dwóch dobach – 9 lipca – dopłynięcie do Falsterboo. (223 mile w 48h ).
Uciążliwy do okrążania szwedzki półwysep Falsterboo jest przecięty kanałem, z którego warto skorzystać ze względu na skrócenie trasy. Dla zapewnienia łączności półwyspu z lądem stałym, kanał wyposażono w podnoszony most drogowy. Ponieważ most jest otwierany w regularnych godzinach w ciągu dnia, a przypłynęliśmy tuż przed północą – musimy poczekać. Ale w tym dniu 9 lipca 2005 nie „od rana”, tylko od południa. Z powodu zawodów jeździeckich most będzie otwarty dopiero po południu. Obserwowanie transportowanych koni to smutny widok, trzeba przeczekać i już.
Wreszcie – światła na moście dają długo oczekiwany sygnał: most będzie podnoszony.
Włączenie silnika, pod mostem i… dalej w drogę.
Na Kategacie nie wieje, więc ciągnie silnik, a jak powieje – łapanie wiatru – i tak kolejne kilkadziesiąt mil wzdłuż torów wodnych. Mijamy Kopenhagę, Helsingor, wyspę Leso i Anholt.
Trud nagrodzony: 12 lipca Orion dopłynął do Skagen (157 mil w 48h).
Duńska rybacka osada i ciągle jeszcze przystań dla statków – przetwórni, przekształciła się w bazę… wypoczynkową. Najdalej wysunięty na północ cypel Zelandii, gdzie wody Skagerrak mieszają się z bałtyckim Kattegat przyciąga wczasowiczów, turystów.
Idąc wzdłuż plaży w stronę cypla (spacerek ponad 2,5km) można zobaczyć pozostałości po bunkrach z czasów II wojny światowej oraz replikę 16-wiecznej, drewnianej latarni – żurawia.
13 lipca – wyjście na Skagerrak w kierunku norweskich brzegów.
Ładny baksztag ułatwia żeglugę; kilka godzin później – na zmniejszonych żaglach spokojna halsówka.
15 lipca Orion wpływa do fiordu i cumuje w 12-tysięcznym Egersund.
Wzgórza w fiordzie otaczające Egersund nie mogą konkurować wysokością z pionowymi, kilkusetmetrowymi skalnymi ścianami w Lysafiordzie widzianymi podczas rejsów do Stavanger. Z łatwością można wspiąć się na szczyt miejskiego wzgórza Varberg, by podziwiać piękną panoramę: pasma górskie, poniżej fiordy i rozwidlenia półwyspów, na których położone jest miasto oraz wyspę Eigeroya– naturalny falochron przed atakami Morza Północnego.
16 lipca rozpoczyna się drugi etap – cel: dojście do Szkocji i przejście Kanału Kaledońskiego.
Orion wypłynął z Egersund i okrążając wyspę Eigeroya północnym wyjściem fiordu, wrócił na szerokie wody. Początkowo pogoda sprzyja; w nocy – z baksztagu robi się połówka, a jak połówka NW3-4 – to fok marszowy; w dzień genua na słabszy wiatr. Kolejna doba przynosi mgłę… i zmiana wiatru na SW z 5 rośnie do 7 – żeglarska pogoda.
W poprzednich ‘szkockich’ rejsach na Morzu Północnym wiało do 11 Beauforta (baksztag – dojście do Lerwick) i 8-mka (bajdewind – dojście do Edynburga).
19 lipca na wejściu w Mooray Firth wiatr słabnie, prędkość maleje, do Inverness jeszcze kilkadziesiąt mil, nieprędko zobaczymy szkockie brzegi. Kolejna wachta i… powitanie – wzdłuż burty śmigają delfiny!
Minęła doba i widok chmur nad horyzoncie po obu burtach to znak, że ląd jest blisko; dojrzany z łatwością, bo Szkocja to górzysta kraina.
Na stokach rozsiadły się wioski, a raczej pojedyncze domy. Na południowym brzegu potężne fortyfikacje Fort George świadczą o strategicznym znaczeniu tych terenów dla Anglików walczących z krnąbrnymi ‘góralami’.
Znacznie lepiej bronią wejścia do tej ,szkockiej paszczy ‘ zdradzieckie mielizny. Jedynym sposobem ich ominięcia to przejście ściśle ze wskazaniami locji i…najlepiej z wysoką wodą.
Nagrodą za precyzję sterowania i trudy kilkudniowej żeglugi jest widok wspaniałego mostu wantowego Kessock Bridge przerzuconego przez Beauly Firth. Rozświetlona konstrukcja długości 1056m i jej odbicie w wodzie – niezapomniany widok! Za mostem, na zboczu migają światła miast, ale… to nie domy – tylko pod mostem kontrkursem sunie wycieczkowiec. Wracamy do cywilizacji. Za mostem ostre wejście w rwący prąd rzeki Ness i… skręt do przystani powstałej na pogłębionym osuchu.
20 lipca cumowanie w marinie Inverness, gdzie oprócz socjalnego zaplecza dla żeglarzy znajduje się biuro firmy organizującej wycieczki na spotkania z delfinami.
Tą morską atrakcję – już widzieliśmy – pora na lądowe uroki Szkocji..
W Inverness nie sposób ominąć zabytkowego deptaka High Street z neogotyckim ratuszem i wieżą zegarową. Warto także zajrzeć do mini- skansenu czyli domu z 16 wieku. Zamek – konstrukcja zbudowana w miejscu średniowiecznego zamczyska króla Makbeta ze słynnego dramatu- niestety był w remoncie. Na uwagę zasługują kamienice na starym mieście, a także bulwar wzdłuż rzeki Ness.
Po krótkim zwiedzaniu, przy kolacji w orionowskiej messie została opracowana strategia wejścia w Kanał Kaledoński… (otwarcie śluzy tylko przy wysokiej wodzie).
21 lipca – start z Inverness do śluzy zewnętrznej Sea Lock.
Tam mieszają się słone wody Morza Północnego ze słodką wodą Kanału Kaledońskiego.
Zasady regulujące poruszanie się na kanale to: żegluga tylko w ciągu dnia, silnikowa; jedynie na jeziorach można wykorzystać żagle.
Kanał kaledoński – zbudowany w 1822 roku (w 1847 roku pogłębiony) to – z punktu widzenia żeglarza – do pokonania: 10 mostów obrotowych – drogowe lub kolejowe oraz 29 śluz, które wyrównują poziom między wodnymi zbiornikami – Morzem Północnym na wschodnim wybrzeżu – jeziorem Loch Oich – 32 m n.p.m. w Highland i Morzem Irlandzkim na zachodnim wybrzeżu Szkocji.
Za śluzą Clachnaharry Sea Lock znajdują się mosty: kolejowy, drogowy i pierwsze śluzy lądowe – od razu 4. Ponieważ jachtów chętnych do przebycia kanału jest sporo – przeprawa zajmuje sporo czasu. Procedury wprowadzania jachtów do śluzy, ustawianie, napełnianie śluz….wymagają cierpliwości. Przy oczekiwaniu na swoją kolej zdarzały się niecodzienne spotkania: do zacumowanego przy nabrzeżu jachtu z polską banderą podchodzili Polacy i Szkoci polskiego pochodzenia. Zainteresował ich Orion, cieszyła jego obecność w tych stronach i dzielili się swoimi szkockimi doświadczeniami. Nie wszyscy byli żeglarzami, ale wspólnym tematem była… szkocka pogoda. Dla nas – wyjątkowo łaskawa.
Po wątpliwych ‘urokach’ śluzowania – płyniemy…
Jeszcze 2 mosty i…zbliża się wieczór – pora na nocleg.
Za kolejnymi śluzami o 18.30 dojście do pomostu Dochgarroch.
Żegluga w kanale jest dozwolona wyłącznie w ciągu dnia – zacumować po całodniowym śluzowaniu i pospacerować wzdłuż kanału. Czy jest tu coś interesującego? Intrygujący napis Loch Ness Pianos na niewielkim budynku oznacza nazwę firmy; jej właściciel – emerytowany lutnik w niewielkim warsztacie mimo późnej pory cierpliwie pracował nad kolejną altówką. Widząc nasze zainteresowanie, chętnie opowiedział o swojej pracy i pokazał najciekawsze instrumenty: fortepiany historyczne.
22 lipca
Płyniemy dalej; za śluzami Dochgarroch i niewielkim jeziorkiem Loch Dachfour rozciąga się słynne jezioro Loch Ness.
Akwen głęboki na 226 metrów (wielokrotnie jachtowa sonda traciła sygnał i odmawiała wskazań głębokości) i długi na 36 km przebyliśmy, na silniku, ale tym razem załoga nie narzekała na pogodę.…. Wiatru brakło, ale w Szkocji czyste, błękitne niebo i słońce niezwykle rzadko pozwalają na podziwianie rozległych wzgórz z halami i wiatrołomami. Niecodzienne to widoki z pokładu jachtu sunącego po jeziorze. Po obu stronach wąskiego (1,5km) jeziora wznoszą się prastare góry pokryte świeżą zielenią hal, u szczytów kamieniste i wyszczerbione niczym miecze przywódców celtyckich klanów.
Północne stoki należą do Gór Kaledońskich, sięgają 600 m n.p.m. , południowe to Great Glen – od 500 do… ponad 1300 m n.p.m. (Ben Navis – najwyższy szczyt Wysp Brytyjskich); utworzone wskutek uskoku tektonicznego, który przed 350mln lat formował dolinę; doliną spływa do Morza północnego rzeka Ness, sztucznie zbudowany – wykorzystując jeziora – kanał.
Po przepłynięciu jeziora, w Fort Augustus, rozpoczęła się „wspinaczka” z wykorzystaniem śluz – od razu 4. Wody spływające do śluzy tworzą rwący nurt: trzeba pracować na cumach, chronić burty (odbijacze, bosaki w pogotowiu) . Kolejne 2 śluzy to Kytra, Cullochy i mosty obrotowe. Z 16 m n.p.m. na Loch Ness osiągamy najwyższy poziom – 32 m n.p.m. na jeziorze Loch Oich. Trudno to stwierdzić na pokładzie jachtu, dopiero gdy za jeziorem, kolejnym mostem wpłynął do śluzy – tym razem „spływa” kilka metrów niżej.
Ale kto by o tym pamiętał, skoro na jeziorze Laggan powiało, więc można postawić grota, wyprostować genuę, wyłączyć silnik. Załoga musi być czujna: nadchodzące z gór szkwały wymagają szybkiej reakcji sternika.
Niestety, jezioro jest krótkie, tak jak dzień, który dobiega końca o godz.19.30 . Konieczny postój przy pomoście przed Gairlochy Lock. Mazurskie klimaty… las, wzgórza, jezioro i… nasz ‘domek’ letniskowy – Orion.
23 lipca 08.40 po porannych ,kanałowych’, rutynowych czynności wchodzimy w śluzę, czeka nas silnikowa żegluga, kolejny most i śluzy… leniwie aż do… miejscowości Banavie – przed ostatnią serią przeszkód na kanale.
Stąd do Corpach – ostatniej przystani w Kanale Kaledońskim jest zaledwie kilkaset metrów, Cumujemy przy pomoście, za rufą 30-metrowego żaglowca Eye Of the Wind, który także zmierzał kanałem ze wschodniego wybrzeża Szkocji na zachodnie.
Jeszcze tylko wiodące do poziomu morza słynne schody Neptuna – 8 śluz i mosty: drogowy i kolejowy i znowu morze!
Informacje przekazane przez śluzowego nie są pomyślne: uszkodzeniu uległ mechanizm obrotowego mostu kolejowego i dalsza przeprawa na zachód jest niemożliwa.
Kaskadowe śluzy można podziwiać tylko z nabrzeża, a nie pokładu jachtu.
Wyobraźnia podsuwa obrazy ,spływającego’ nimi Oriona. Niestety, wejście w śluzy jest niemożliwe, bo do czasu naprawy mostu śluzy będą zamknięte.
Pozostaje podziwianie potężnego masywu Ben Navis i zwiedzanie Fort Williams. To kolejna forteca – obok Fort George i Fort Augustus – pozostałość po Anglikach broniących swoich wpływów w Szkocji. Średniowieczne kościoły i architektura starego miasta także przypominają o historii tej krainy.
Dla nas od pasażu w turystycznym centrum miasteczka ciekawsze jest jednak nabrzeże i morski port na zachodnim brzegu Szkocji.
Chciałoby się wypłynąć z kanału, przeczekać niską wodę w Corpach, z wysoką wodą ominąć mielizny w Fort Wiliams i…
Niestety, most obrotowy nadal jest nieczynny….
24 lipca : odwrót.
Z Banavie wracamy do Inverness, a wyjście pośpieszne, bo opłata za przeprawę w Kanale Kaledońskim jest ważna tydzień. Mosty na szczęście są otwarte, śluzy także działają: May Bridge, Gairloch, dalej jezioro Laggan, śluza i most Laggan, śluza Kytra. Dzień dobiega końca, co oznacza obowiązkowy postój. Może być problem, bo z powodu blokady wyjścia z kanału, za Banavie na kanale zrobił się tłok. W Fort Augustus znalazło się miejsce także dla Oriona. Pora wieczorowa (19,30), ale na tych szerokościach geograficznych latem, przy ładnej pogodzie długo jest jasno – zwiedzamy Fort Augustus.
Główną atrakcją tej turystycznej miejscowości jest kaskada czterech śluz – ale tylko podczas ruchu statków. Gdy śluzowi kończą pracę, panuje spokój, a przyjemny wieczór zachęca do spaceru wzdłuż kanału i po parku otaczającym ogromny pałacu -zamku. Potężne mury opactwa w XIX wieku wykorzystano na szkołę dla chłopców, ale gdy niechlubne praktyki w placówce ujrzały światło dzienne – szkołę zamieniono na … luksusowy hotel. Goście odpoczywają, sklepikarze zamykają swoje kramiki z pamiątkami…
25 lipca
Już w pierwszej grupie śluzowanych jachtów Orion wpłynął do śluz, a chętnych było sporo, Warto było się pośpieszyć, bo poniżej śluz wiało: kurs baksztagowy i przyspieszenie, o jakim tylko można pomarzyć. Orion z regatową prędkością przemknął po Loch Ness!
Ani śladu potwora, tylko przez moment mignęła nietypowa ‘wysepka’ Kranog – sztuczny obiekt utworzony przez ludzi … epoki żelaza.
Wieczorem o 17.56 dopłynęliśmy do Seaport i cumujemy w marinie przed wyjściem na Morze Północne.
Kanał Kaledoński zbudowano niemal równolegle do rzeki Ness. W wyższych partiach kanału -w kilku miejscach – kilkanaście metrów od brzegu kanału, można było obserwować rwący nurt górskiej rzeki i w zależności od pracy śluz -przelewowe spływy – z kanału do rzeki.
Także z Seaport nad rzekę Ness jest blisko – u ujścia rzeka jest już szeroka i stateczna, a Seaport sąsiaduje z… lewobrzeżnym Inverness. Dzielnice są tu skromniejsze, niż na prawym brzegu: im dalej od rzeki, tym bardziej… zaniedbane domy.
Ale o świetności miasta świadczy neogotycka katedra św. Andrzeja – wieczorem zamknięta. Za to sklep z olbrzymim szyldem THE TOUCH OF POLAND – bynajmniej. Kto zatęsknił za jagodzianką, kiełbasą podwawelską, wodą „Nałęczowianką” – bardzo proszę, tylko uwaga – ceny ‘zagraniczne’.
26 lipca rozpoczyna się ostatni etap rejsu : powrót do Gdyni.
Wyjście z Seaport za most kolejowy, śluzę Clachnaharry i Sea Lock, powrót na morze powitaliśmy z ulgą: żaden most nie będzie już przeszkodą (ten nad Beauly Firth miał ponad 20 m prześwitu).
Jednak zdradzieckie wiry rzeki Ness i prądy pływowe mogłyby skutecznie zatrzymać na mieliźnie, Silnik pracuje pełną mocą i… ciągną błyskawicznie postawione żagle – Orion unika niebezpieczeństwa.
W strugach deszczu (prawdziwa ulewa –a był to jedyny deszcz w czasie tygodniowego pobytu na ‘szkockich wodach’) przepływamy pod most w Inverness i dalej na wschód wzdłuż południowego brzegu Mooray Firth. Dopiero w południe cypel Kinnairhead zostaje za rufą. Silnikowa żegluga na Morzu Północnym to norma, zwłaszcza, gdy wpadniesz w wiatrową ‘dziurę’.
28 lipca
Powiało słabiutko, potem mocniej, więc kolejne dwie doby marszowym tempem żeglujemy do brzegów zachodniej Danii. Tor podejściowy do Esbjerg – wąski i kręty- rzadko można pokonać na żaglach. Gdy wiatru brakło, należało spokojnie na silniku dojść do mariny.
31 lipca 04.00 cumowanie w Esbjerg.
Marina, której budowę widzieliśmy 4 lata temu, częściowo jest już zagospodarowana i jest to wygodne i praktyczne zaplecze dla jachtów.
Ogromny gmach w centrum i jego otoczenie zostały wybudowane dla miłośników różnych sportów wodnych – min. hangar dla wioślarzy. Sąsiadujący z mariną tor wyścigowy umożliwia im krótkodystansowe treningi. Budzą podziw i. zazdrość: obszerna sala klubu żeglarskiego połączona z kuchennym zapleczem, przestronną salą szkoleń – i otoczeniem – tarasem z widokiem na marinę i morze.
1 sierpnia
Po krótkim spacerku po portowym Esbjerg wypływamy. Wąski tor wodny między płyciznami i…kurs S. Szybkim baksztagiem mijamy fermy wiatrowe kierując się na rozlewisko Łaby. Nocna żegluga na sporej fali z wysoką wodą dostarcza emocji. Na tym torze wodnym ruch jest spory i cieszy szybkie dojście do śluzy na Kanale Kilońskim, tylko że na otwarcie śluzy w Brunsbuttel trzeba … i tak poczekać do 09.40.
Wejście w Kanał Kiloński oznacza silnikową żeglugę w ciągu dnia. Przed zmrokiem należy się zatrzymać, a miejscem postojowym jest Rendsburg. 2 sierpnia 18.55 dojście do Rendsburga.
Starówka zwiedzana wieczorem ma swój urok, ale chyba niewiele się zmieniło w tym niemieckim miasteczku od ostatniego pobytu Oriona (2021 rok).
3 sierpnia
Do pokonania Kanału Kilońskiego z Rendsburga zostało kilkanaście mil.
Po wyjściu z Rendsburga – 18.10- ostatnia śluza i po wyjściu z kanału cumujemy w Holtenau.
4 sierpnia
Poranne wyjście z Holtenau opłaciło się. Bałtyk wita nas koncertowo; na Zatoce Meklemburskiej NW5-4-6 oznacza piękną, baksztagową żeglugę.
5 sierpnia fala rośnie, ale Orion to lubi: Prędkość regatowa: 7-8, a nawet 8,8 węzłów! Pędzimy do domu!
Niestety, wiatr słabnie i dojście do Ronne wymaga użycia silnika.
Nocne manewrowanie w Ronne dostarcza emocji – postój jachtów dozwolony jest tylko w marinie jachtowej (zakaz cumowania jachtów w porcie), a w słabo oznakowanej marinie niełatwo znaleźć miejsce postojowe o stosownej dla Oriona głębokości.
Szczęśliwie o 23.50 cumujemy.
6 sierpnia
Po stolicy Bornholmu należałoby się przespacerować, zwłaszcza że miasteczko – w przeciwieństwie do mariny – jest zadbane i przyjazne. Z ciekawszych dla załogi obiektów – zabytkowa kuźnia- muzeum, gdzie kiedyś wytwarzano i naprawiano min. osprzęt statków i jachtów.
Po wyjściu z Ronne nie było wyboru: słaby przeciwny wiatr wymusza skorzystanie z silnika. Dopiero w nocy można odpocząć od hałasu diesla, a kolejną dobę szybko halsować do polskiego brzegu.
Ostatnia noc rejsu – wzdłuż Półwyspu Helskiego na słabych wiatrach; dopiero na zatoce prawdziwa, żeglarska – ładna jazda, ale niestety w ulewnym deszczu; pokład…. i sternik spłukany!
8 sierpnia o 20.00 Orion dopłynął do Gdyni kończąc rejs dla uczczenia 95-lecia JKM Gryf.
Dokąd popłynie s/y Orion w 100-lecie klubu? To już za cztery lata…
Prowadzący rejs : kapitan Zbigniew Witbrot
w załodze: Leszek Markiewicz, Renata Loska, Waldemar Sypniewski, Jerzy Susmend, Krzysztof Stasiak.
W 32 -dniowym rejsie przebyto 2108 mil.
Odwiedzane kraje: Dania, Norwegia, Szkocja, Niemcy;
akweny: Bałtyk, Cieśniny Duńskie, Morze Północne, Kanał Kaledoński i Kanał Kiloński.
Porty:
-morskie: Falsterboo, Skagen, Egersund, Inverness, Esbjerg, Holtenau, Ronne;
-przystanie Kanału Kaledońskiego: Dochgarroch, Gairlochy Lock, Fort Augustus, Bannavie, marina Seaport
-w Kanale Kilońskim Rendsburg
528 godzin pływania 245 godzin postoju.
Zdjęcia z rejsu zostały przygotowane w postaci pokazu slajdów. Plik jest do pobrania.