62. Regaty Gdynia – Władysławowo – Gdynia w 2021 roku

TRACKING REGAT

Listy startowe
Wyniki grupy A ORC
Wyniki grupy B ORC
Wyniki grupy C ORC
Wyniki grupy KWR
Wyniki grupy TURYSTYCZNEJ
Wyniki generalne jachtów DH ORC
Wyniki generalne ORC dla PBP

Relacje uczestników:
Relacja z jachtu Słoni
Relacja z jachtu Hultaj
Relacja z jachtu Alkione
Relacja z jachtu Aquila

Zdjęcia na starcie robił Cezary Spigarski z Oficyny Morskiej. Dużą galerię można obejrzeć właśnie na stronie Oficyny Morskiej.

Opisując regaty w okresie covidowym, trudno uciec od problemu frekwencji. Kłopoty wszelakie, głównie finansowe, przetasowały flotę regatowców. Na to się nakładają problemy organizatorów. Aktualnie niezbyt może duże, acz przepisy organizacji regat PZŻ w okresie covidowym ciągle obowiązują. Nie jest to wcale nieważne, bo np. trudno zdalnie rozdawać trackery.
Akurat regaty GWG od dość dawna nie mają problemu z frekwencją. Tym razem było także bardzo dobrze. Łącznie wystartowało 48 jachtów, i tyle samo regaty ukończyło. Jest to bardzo dobry wynik, w Polsce rekordowy. Do tego dochodzi bardzo wysoka (jak od lat) liczba jachtów w klasie ORC. Tym razem jachtów w klasie ORC było aż 28 i z tej floty udało się stworzyć trzy grupy, podzielone zgodnie z MŻPP. Podział ten był też bardzo trafiony, grupy były podobnej wielkości. Do tego doszło 6 jachtów klasie KWR i 14 w grupie TURYSTYCZNEJ.
Od dość dawna widać, że mimo różnych warunków z regat wycofuje się mało jachtów, często wcale. Wygląda na to, że załogi, które płyną, wiedzą po co płyną, chcą powalczyć i wycofują się w ostateczności.
Nowością na GWG jest tracking. Co prawda wcześniej były próby, ale wyszły dobrze dopiero teraz. Mimo tego, że sprawa została załatwiona dopiero we wtorek, to już w piątek trackery były rozdawane.
Możliwość obejrzenie całej floty w trakcie regat, oraz po regatach, jest bardzo cenna i bardzo chętnie będziemy kontynuowali współpracę w przyszłych latach, także w Regatach Samotników.
Opis regat opisem, a w archiwum trackingu, można obejrzeć jak każdy jacht płynął.

Prognozy pogody na regaty były generalnie słabowiatrowe. I te prognozy się sprawdziły. Tylko że wiatr był bardzo zmienny, a na starcie załogi przywitała wyjątkowo nawet jak na Zatokę zbełtana woda. Kocioł wodny jak przy falochronie Portu Północnego. Takie warunki były także za Helem, z nałożonym rozkołysem większych fal. Irytujące, męczące, i wymagające dla sterników. Im mniejszy jacht tym bardziej.

Start został podzielony na dwie grupy. Najpierw wystartowały, tradycyjnie o godzinie 18, jachty z grup KWR i turystycznej. 10 minut później cała flota ORC. Halsówka na boję rozprowadzającą a potem ostro na wiatr do Helu. Koncepcje na opłynięcie cypla były różne. Część jachtów płynęła blisko brzegu, skracając trasę ale trafiając w słabszy wiatr. Część jachtów opłynęła cypel z daleko, w skrajnym przypadku zbliżając się do pławy Hel. W tym wypadku chodziło o ominięcie prądu. Z opiniami na temat prądu spotkałem się różnymi. To jest zawsze coś, czego nie widać wprost. Dlatego jest tak trudno i za każdym razem inaczej.
Z wiatrem także jest różnie. Tym razem wiatr był bardzo zmienny, i co do siły i co do kierunku. Kręcił niemal bez przerwy w bardzo dużym zakresie, zmieniał nagle prędkość np z 6 węzłów do 11. Albo odwrotnie. Albo jeszcze w innych kombinacjach. Część jachtów w okolicy Helu musiała dohalsować. Potem wcale nie było lepiej. Ostro na wiatr (kręcący!) do wysokości Juraty. Potem już różnie, część jachtów stawiała żagle typu genaker/spinaker. Ale płynięcie nie było łatwe, jeżeli kierunek wiatru zmieniał się często i w dużym zakresie.
Dylematy typu: stawiać/zrzucać/jaki żagiel (gdy ktoś miał wybór)/teraz/później/zmiana. Klasyczne genakery były preferowane przez warunki.
Noc nie była zbyt ciemna, widać było dużo gwiazd, dopiero później trochę się zachmurzyło. W sumie warunki były piękne, choć taktycznie bardzo trudne. Trzeba było ciągle pilnować żagli, dobierać je, luzować, stawiać, zrzucać. Reagować na przechyły jachtu (gdy wiatr zmienia się z 5 węzłów na 8 i potem na 10, żeby niewiele później zmaleć do 4 węzłów, to jest co robić i trudno spać). Po okrążeniu pławy Wła dla części jachtów warunki były takie, że dało się postawić spinaker/genaker. Pytanie na jak długo. Pełniej robiło się dopiero za Juratą. W drodze powrotnej można było płynąć bardzo blisko brzegu (co przy wietrze dolądowym zawsze jest trochę stresujące, zwłaszcza pod „dyskusyjnym” spinakerem). Okrążanie cypla było niejasne. Czy blisko brzegu (prąd, krótsza droga) ale ze słabszym w cieniu cypla wiatrem, czy dalej, ale szybciej? Być może tracking sporo na te wątpliwości może powiedzieć. Co nie znaczy że za rok będzie podobnie. I to jest właśnie ciekawe – inne warunki, inne zasady, inna taktyka i strategia.
Za Helem do mety był kurs wolny, ale wcale nie do końca. Kilka mil przed metą (różnie dla różnych jachtów) wiatr cichł, by po pewnym czasie zmienić kierunek i siłę. Zazwyczaj końcówka była ostro na wiatr.

Zakończenie regat, połączone z wręczeniem nagród na miejsca na podium w grupie (nie dotyczy klasy turystycznej) oraz z losowaniem kilku nagród (dotyczy wszystkich), także z tradycyjnym poczęstunkiem odbędzie się w piątek 10 września.
A za rok? Miejmy nadzieję, że odbędzie się kolejna edycja regat, z jeszcze większą liczbą jachtów. Bo dobre miejsce w dużej grupie jest cenne. A gorsze miejsce wiele nas uczy.

Regaty sędziował Bohdan Goralski.
Relację napisał Tomasz Konnak.

pl_PLPolski
Powered by TranslatePress